Forum www.bastionburgstadt.fora.pl Strona Główna www.bastionburgstadt.fora.pl
Pabianickie forum graczy wh40k
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Fluff kampanii
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bastionburgstadt.fora.pl Strona Główna -> Turnieje / Kampania na Maleo
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
boo68



Dołączył: 19 Sie 2009
Posty: 362
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 18:09, 25 Lis 2010    Temat postu: Fluff kampanii

System Maleo jest niewielki, posiada on zaledwie 3 planety (Maleo, Mestra, Detinu) oraz 2 księżyce (Tacet i Kule). Maleo jest jedyną planetą, na której można żyć, gdyż Mestra jest jednym wielkim aktywnym wulkanem, którym targają jeszcze trzęsienia ziemi a Detinu to goła skała beż życia. Jest to skutkiem ostatniego konfliktu pomiędzy siłami Chaosu, Kosmicznych Marines, Gwardii Imperialnej i Inkwizycji. Lord Inkwizytor Bahadur osobiście wydał rozkaz exterminatus i planeta stała się cmentarzyskiem. Tacet krąży wokół Maleo i żyje tam najwyżej 200 tysięcy ludzi, jego tereny to głównie pola oraz lasy. Kule jest księżycem Mestry, posiada ogromną niezbadaną dotąd sieć jaskiń i najprawdopodobniej nie ma tam życia, warunki są okrutne i oficjalnie księżyc jest niezamieszkany.

Maleo nie zdążyło się dobrze odbudować po ostatnim konflikcie gdy doszło do ponownych zamieszek. Konflikt rozpoczął się od ataku ludności cywilnej z jednego z miast na fort Gwardii Imperialnej, po walkach w mieście odnaleziono symbole Legionu Alfa. Cień strachu padł na planetę… Rozpoczęły się walki lojalistów z heretykami. Na planetę przylecieli kosmiczni Marines z zakonu Ultramarines i ustanowili bazę niedaleko planetarnej stolicy. Legion Alfa ściągnął również następnego wroga – grupę uderzeniową "Mjollnir" z zakonu Kosmicznych Wilków. Wszyscy byli zaskoczeni, zarówno Marines jak i heretycy gdy do systemu przyleciała Litania Gniewu, flagowy okręt zakonu Gniewu Imperatora wspierany przez mniejsze okręty. Statki dokowały na księżycu Tacet gdzie ustanowiono polowe dowództwo zakonu. Gubernator Maleo wysłał prośbę o pomoc do pobliskich systemów, jakież było jego zdziwienie gdy kilka dni później nadleciały statki należące do Gwardii Imperialnej. Na jego nieszczęście na pokładzie nie było żywego sługi Imperatora, kontrolę nad okrętami przejął nie kto inny jak lord komisarz Nataniel Adro wraz ze swoimi Szakalami. Legion dołączył do wojny. Niespodziewanie radary wykazały, że ktoś jeszcze przyleciał do systemu lecz nie udało się zidentyfikować przybyszów, oby nie byli to Mroczni Eldarzy…

Mówi się, że na Maleo są relikty ostatniej wojny. Potężne artefakty Chaosu, relikty poległych Marines czy stare tajemnice, tego nie wie nikt… Niedługo wszystko się okaże.


Ostatnio zmieniony przez boo68 dnia Pią 17:25, 26 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Douma



Dołączył: 19 Sie 2009
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 14:57, 26 Lis 2010    Temat postu:

a o moich najemnikach nie ma wzmianki Confused

Ostatnio zmieniony przez Douma dnia Pią 14:57, 26 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
boo68



Dołączył: 19 Sie 2009
Posty: 362
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 17:26, 26 Lis 2010    Temat postu:

Strasznie cie przepraszam Douma ;/ Zaczalem pisac o twoich soldatach, po czym nie podobal mi sie pomysl jak to napisalem i wykreslilem... Zapomnialem potem wrocic do tego ;/

Juz poprawione, Legion dolaczyl do wojny! Smile


Ostatnio zmieniony przez boo68 dnia Pią 17:59, 26 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Relax



Dołączył: 20 Sie 2009
Posty: 364
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Pabianice

PostWysłany: Wto 13:19, 30 Lis 2010    Temat postu:

-Panie - transport sprzetu bojowego przybył o czasie - zameldował sierżant Galvius oddając pozdrowienie dowódcy szóstej kompanii - błogosławionemu bratu Ephatusowi.
- Dobrze sierżancie a czy... inne sprawy równiez zostały załatwione zgodnie z moimi rozporządzeniami?
- Tak jest Panie. Trasporter Rhino pozostawiony w nocy poza zewnetrznętrznym perymetrem został zabezpieczony jedynie polem oraz auto czujnikami. Rano transporter zniknął wraz z obsługą techniczną dwóch serwitorów. Przypuszczamy, że padł łupem haniebnych zdrajców z Legionu Alfa.
- Bardzo dobrze. Czy lokalizator jest aktywny?
-Tak jest Panie. Przekazuje nam i na pokład krążownika koordynaty połozenia pojazdu. Namierzylismy już jedną z baz heretyków. Ale Panie jest problem...
-Taak? W głosie Ephatusa zabrzmiało lekkie zdziwienie.
-Brat Galenus z obsługi pojazdu głęboko obwinia się o zaistaniałą sytuację. Oczywiście nie wtajemnczyłem go szczegóły planu. Także brat-zbrojmistrz wykazał głębokie oburzenie i pragnie się z Tobą widzieć.
- Nakaż bartu Galenusowi pokutę i wyślij go w składzie zwiadu na szpicy rozpoznania, natomiast barat-zbrojmistrz niech odprawi modły do ducha maszyn naszych wozów aby pozostały czyste w starciu z heretykami.
- Ale Panie...
-Powiedziałem !
Sierżant oddał honory i dmaszerował. Wracając do prowizorycznej zbrojowni myślał o czekających go rozmowach oraz o zasłużonej opinii najwęszego ndywidualisty wsród dowódców zakonu, krążącej o jego dowódcy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mendel
Administrator


Dołączył: 19 Sie 2009
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Eskrador

PostWysłany: Śro 13:20, 01 Gru 2010    Temat postu:

Sierżant Rel stał na skraju lasu wpatrując się w położoną w dolinie grupę kontenerów transportowych, stanowiących jedną z tymczasowych baz szponów Hydry. Uwielbiał noce takie jak ta - zimne i bezksiężycowe, kryjące go przed niepożądanymi spojrzeniami.
- Kontenery zaminowane, bracie. Prawdopodobnie już nas namierzyli - powiedział Galen wyłaniając się z cienia za plecami sierżanta.
- W takim razie możemy się zbierać.
Kilka metrów dalej motocykliści z oddziału Sariela kończyli instalować na jednej z maszyn lokalizator wymontowany z transportera Rhino zdobytego kilka dni wcześniej. Pomyśleć, że gdyby nie przypadkowa interferencja z jego komunikatorem nic by nie zauważyli.
- Czy zwiadowcy zdobyli już klasztor?
- Tak, bracie. Przyprowadzili pojmanych misjonarzy. - odpowiedział Galen. - Co mamy z nimi zrobić?
Brzydką twarz sierżanta wykrzywił złośliwy uśmieszek. - Posadźcie ich w kontenerach. Niech się chłopaki rozerwą...


Ostatnio zmieniony przez mendel dnia Śro 13:21, 01 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Relax



Dołączył: 20 Sie 2009
Posty: 364
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Pabianice

PostWysłany: Wto 10:49, 07 Gru 2010    Temat postu:

- Panie, zwiad powrócił, zameldował przez komunikator sierżant Galvius.
- Raport natychmiast w mojej kwaterze.
- Tak Panie, ale niestety...
- Chcesz powiedzieć, że zadanie nie zostało wykonane...?
- Nasi dzielni bracia polegli osłaniajac nadajnik. Przeżyła tylko drużyna ciężkiego wsparcia Proteus.
- Jak to się stało? Głos Ephatusa był spokojny. Tak spokojny, że sierżant poczuł ucisk w gardle a oba serca przyspieszyły swój rytm pod osłoną pancerza.
- Scouci zajęli błyskawicznie nadajnik, ale zostali zaatakowani przez dwie drużyny zdrajców. Wszyscy zginęli walcząc wręcz. W sukurs poszły im dwie drużyny taktyczne, lecz ich pojazdy zostały rozbite, lub uszkodzone. Sierżant Vorenus, dowódca zwiadu walczył do końca stojąc sam przeciw dwóm drużynom zdrajców, niestety nie miał szans. Brat mechanik staranował nawet budynek transporterem Razorback, jednak poległ w eksplozji.
-Jak heretycy pojawili się tam tak niespodziewanie.
-To jest własnie najstraszniejsze Panie - użyli naszego transportera Rhino.
-Czemu więc drużyna wsparcia nie zniszczyła pojazdu mając aż cztery wyrzutnie rakiet?
- Wzięli go za własny gdyż... tu głos sierżanta weterana ucichł na chwilę ... gdyż... nadawał właściwe sygnały, miał oznaczenia zakonu i nie odebrano sygnału lokalizatora...Panie.
- Co w takim razie ostrzelaliśmy namierzając sygnał lokalizatora jako bazę heretyków dziś rano ?!?!...
Ephatus nie doczekał się odpowiedzi, zaś Galvius pomyślał, że chyba lepiej iż jego towarzysz Vorenus odszedł bohaterską śmiercią nie przeżywszy tej ostatniej bitwy...
-Sierżancie od tej chwili obejmuję osobistą kotrolę nad każdą akcją. Nawet serwitor nie ma prawa wyjść z bazy bez mojego zezwolenia. Te heretyckie psy wkrótce będą prosić o smierć na tej planecie, lecz ona nie nadejdzie...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Douma



Dołączył: 19 Sie 2009
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 12:12, 07 Gru 2010    Temat postu:

Polowe dowództwo Szakali w jednym z miast Maleo. Dokładne położenie nieznane.
-Lordzie Adro, Kapitan Ferguson z grupy Szakal 3 na linii. Mówi,że to bardzo pilne.
-Połączcie oczywiście.
Na ekranie komunikatora pojawiła się twarz kapitana najemników Aleksandra Fergusona.
-Melduje się kapitan Ferguson z Szakala 3.
-Słucham kapitanie.
-Lordzie Adro, na przedmieściach doszło do starcia między moimi siłami i siłami kosmicznych marines z zakonu kosmicznych wilków.
-Spodziewałem się,że prędzej czy później będziemy musieli stawić im czoła. Proszę złożyć szczegółowe sprawozdanie.
-Tak jest! Zaatakowały nas dwie druzyny "Long Fangów",każda wyposażona w cztery wyrzutnie rakiet,dwie drużyny taktyczne w transporterach typu rhino,samotny wilk z dwoma wilkami, kapłan run i drużyna "sky clawów". Z naszej strony do bitwy przydzieliłem dwie drużyny weteranów uzbrojonych w karabiny termiczne w transporterach typu chimera, drużynę dowodzenia uzbrojoną w karabiny termiczne w transporterze typu chimer, czołg typu leman russ uzbrojony w działo bojowe i działa plazmowe i drugi czołg typu leman russ z działem typu vanquisher i działami plazmowymi.
-Do rzeczy kapitanie,jaki był wynik starcia?
-Bezsprzeczna wygrana naszych sił,lordzie.
-Jakie straty poniósł przeciwnik?
-Przeciwnik stracił praktycznie wszystkie swoje jednostki, z miejsca starcia uciekł ranny kapłan run, sierżant "long fangów" i jeden "sky claw"
-Doskonale.Jakieś straty po naszej stronie?
-Jedna zniszczona chimera i jedna chimera lekko uszkodzona. Jesteśmy w trakcie naprawiania broni uszkodzonej chimery. Kapłani maszyny już się tym zajęli.
-Doskonale,kapitanie.
-Jakie rozkazy,lordzie.
-Utrzymać przedmieścia do czasu przybycia posiłków.
-Tak jest.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mendel
Administrator


Dołączył: 19 Sie 2009
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Eskrador

PostWysłany: Wto 13:31, 07 Gru 2010    Temat postu:

Wioska nie miała szans. Ultramarines spadli na mieszkańców jak pancerna pięść, mordując bez litości i zmiłowania. Łańcuchowe miecze wznosiły się i opadały rozdzierając na strzępy zarówno starców jak i dzieci. Tych, którzy próbowali ratować się ucieczką doganiały pociski. Okrzyki "Za Imperatora!" przebijały się przez huk płomieni i łoskot walących się domów.
Na głównym ekranie stacji komunikacyjnej, Ultramarines odziani w potrzaskane, chyba cudem funkcjonujące pancerze powoli niknęli w przesłaniającym wszystko dymie.
- Doskonale. Zapętlić i nadawać na wszystkich pasmach - szepczący głos Izaacka Caima z trudem przebijał się przez szum nadajników.
- Tak, bracie - sierżant Rel skinął poznaczoną bliznami głową. - Ephatus udławi się własnym dostojeństwem gdy to zobaczy.
- Na to właśnie liczę...


Ostatnio zmieniony przez mendel dnia Wto 13:31, 07 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Omar



Dołączył: 20 Sie 2009
Posty: 88
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Pabianice

PostWysłany: Wto 23:29, 07 Gru 2010    Temat postu:

Kapłan Wilków Valgard połączył się z dowództwem
- Bracie Asgrimie, prowadząc rekonesans natknąłem się na oddziały zbuntowanych gwardzistów, wywiązała się walka
- Jaki wynik starcia? - głos Kapłana Run był spokojny i rzeczowy
- Siła ognia gwardzistów rozbiła nasze oddziały. Musieliśmy się wycofać...
- Jakie strary - Valgard czuł, że dowódca tylko siłą woli powstrzymuje swój wilczy temperament
- Kilku braci poległo, kilku jest ciężko rannych. Straciliśmy też nasze transportery.
- Przyprowadź sfore do bazy Valgardzie. Przegrupujesz się i wrócisz do walki. Tym razem bracia będą lepiej przygotowani.
- Przyjąłem. Bez odbioru.

Valgard usłyszał za sobą kroki, odwrócił sie i zobaczył jednego ze swoich podkomendnych
- Co się stało?
- Brat Fenbjorn nie żyje
- Zaprowadź mnie do niego

Po chwili Valrd stał nad zwłokami Szarego Łowcy Fenbjorna
- Następnych braci nie oddam tak łatwo - myślał Kapłan wydobywając geno-ziarno z ciała poległego Kosmicznego Wilka.
- Przygotować się! Wyrzuszamy za 10 minut! - krzyknął wstając.

Tymczasem w bazie polowej "Mjollnira"
Dowódca Polowy Geir stał nad mapą Maleo. Obok niego stał Kapłan Run Starkad
- Geir, zwiadowcy donoszą o obecności Ultramarines i Krwawych Aniołów w tym systemie, wiemy, że Szpony gdzieś się tutaj kręcą i teraz ci gwardziści... Kogo brakuje do kolekcji?
- Wciąż brak wieści o Czarnym Legionie. Ani o Zaginionych. Co powinniśmy teraz zrobić?
- Szukać dalej bracie, szukać dalej...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
boo68



Dołączył: 19 Sie 2009
Posty: 362
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 0:01, 08 Gru 2010    Temat postu:

Do bazy na księżycu Tacet powróciły Thunderhawki. Gdy z jednego z nich wyszedł ranny Silas w strzaskanym pancerzu na lądowisku zapanowała cisza a Lew przemówił: "Nie wszyscy z naszych braci wrócili, oddajmy im salwę honorową za ich wieczną służbę w Jego imieniu... Napotkaliśmy wroga, gniew się dokonał, powracamy zwycięscy!”. Po tych słowach udał się do kwatery głównej do izby komunikacji. „Połączcie mnie natychmiast z Litanią Gniewu, z samym Lordem Victorem. Potem zostawcie mnie samego.” – rzekł. Po tych słowach serwitorzy natychmiast wykonali polecenie i wyszli a na ekranie monitora pokazał się mistrz zakonu, w złotym pancerzu siedzący na tronie. Silas oddał honory po czym zaczęła się rozmowa.

- Witaj bracie, widzę, że rozgrzewka już za tobą? Melduj co widziałeś. – rzekł mistrz Victor
- Witaj mistrzu. Owszem, przelałem krew w Jego imię. Mam zaskakujące wieści. Nie spotkaliśmy zdrajców a mrocznych eldarów. Natychmiast nawiązaliśmy walkę. W pobliskiej wiosce nie było żywego ducha, wszyscy mieszkańcy porwani. Wpadliśmy w zasadzkę ale wyszliśmy z niej zwycięsko. Pojmaliśmy nawet kilku jeńców. W skrócie myśliwy stał się zwierzyną. – na twarzy Silasa pojawił się uśmiech lecz szybko zmienił się w grymas bólu.
- Dobre wieści. Mów dalej.
- Mroczni Eldarzy dowodzeni byli przez archona z gwardią przyboczną z pokładu transportera Venom. Atakowały nas również 2 oddziały wojowników w transporterach Raider, 2 oddziały eldarskich wiedźm w transporterach Venom i 3 machiny bojowe Cronos. Do walki zabrałem ze sobą braci z Kompani Śmierci, 3 oddziały szturmowe w transporterach Rhino, 2 składy devastatorów, 2 kapłanów i kapsułę desantową. Eldarzy zaskoczyli nas, szybko wystrzelali większość składu devastatorów i w mgnieniu oka podlecieli do nas, Cronosy parły naprzód. Nasi bracia odpowiedzieli ogniem i zniszczyli 1 Venoma. Ja z Kompanią Śmierci spadłem na wrogów z nieba w kapsule tuż za linią wroga. Sialiśmy tam spustoszenie a wróg skupił większość swoich sił na nas. Następnie drużyny szturmowe wysiadły i wraz z devastatorami zniszczyli transportowce wroga oraz zabili wiedźmy i wojowników przy praktycznie zerowych stratach. Pozostałe jednostki wroga zabiły większość braci śmierci, ostatecznie pozostał przy mnie tylko brat Saurus. Udało nam się zabić archona i pojmać kilku wojowników. Drużyny szturmowe przebiły się przez Cronosy do mojej pozycji i zadały ostateczny cios pozostałym oddziałom wroga. Osobiście zadałem śmiertelny cios archonowi, lecz niedługo potem zostałem poważnie ranny. Dzięki naszym kapłanom mogę złożyć ci ten raport panie.
- Pierwszy test za tobą Silasie i zdałeś go, jestem z ciebie dumny. – na twarzy młodego rekluzjarchy widać było radość, jego mentor go pochwalił. Silas czuł się jak mały chłopiec poklepany po głowie przez ojca. – Mam dla ciebie kolejne zadanie, spójrz na tą mapę. – obok Silasa pojawiła się holograficzna mapa miasta Vea oraz okolicznych terenów. – Zaatakujesz stary podziemny klasztor. Jest on obok miasta Vea, mam podejrzenia, że napotkasz tam Szpony. Za wszelką cenę musisz przejąć wejście do klasztoru, w jego podziemiach powinniśmy odnaleźć coś cennego dla naszego zakonu. Wierzę w ciebie Silasie. Teraz odpocznij, wylecz rany i ruszaj. Za Imperatora!
- Tak mistrzu, dziękuję mistrzu. Za Imperatora!
Po tych słowach obraz mistrza zniknął, a ranny Silas udał się do ambulatorium. Po drodze widział swoich braci prowadzących 7 pojmanych eldarów prowadzonych do podziemnych lochów, jeszcze niedawno sam nakazał ich przesłuchać. „To był dobry dzień”, pomyślał Silas.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał



Dołączył: 07 Paź 2009
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 9:34, 08 Gru 2010    Temat postu:

Lord Drakhar siedział na swoim tronie, gdy usłyszał kroki. Zbliżały się one bardzo powoli, po chwili były to już 2 osoby, choć jedna poruszała się niewiarygodnie cicho.
-Lordzie Drakharze
-Tak Irycie? Jakie wieści z pierwszego polowania?
-Niestety nie dobre, straciliśmy wielu wojowników, a najgorsze to to że umarł Archon Anim.
-Co się stało?-głos Cienia nawet nie drgnął
-Niespodziewanie wpadliśmy na Kosmicznych Marines z Zakonu Gniewu Imeratora, którzy... pobili oddział łowców.
-Jakimi siłami dysponował wróg?
-2 oddziały devastatorów, 3 oddziały szturmowych Marines w rhino, kompania śmierci i sam reclusiarcha Silas.
-Cóż, muszę przyznać, że jestem zaskoczony tym, że sam Silas ruszył do bitwy, wypadałoby go skrócić o głowę.
-Panie, mam też dobrą wiadomość, do naszej bazy uciekinierom udało się przyprowadzić 1 jeńca.
-Mam nadzieję że się należycie zaopiekowałeś naszym gościem?-na twarzy Archona pojawił się potworny uśmiech
-Ależ oczywiście panie, nim i jego sprzętem.
-Reia.
-Tak Panie - odpowiedziała Reia, która czekała w cieniu komnaty
-Przejmujesz dowodzenie nad grupą łowców, wyruszasz natychmiast, nie zawiedź mnie...
-Tak Panie-na jej twarzy pojawił się uśmiech
-A ty Irycie, pobaw się jeszcze z naszym gościem a potem oddaj go właścicielom.
-Oczywiście.
-Idźcie już...
-Tak Panie-odpowiedzieli chórem Reia i Iryt, a Drakhar pogrążył się w myślach.

Tego dnia do snu wojowników Kabalu Tańczącego Cienia tuliły krzyki Czerwonego gościa...


Ostatnio zmieniony przez Michał dnia Czw 17:29, 09 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
boo68



Dołączył: 19 Sie 2009
Posty: 362
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 10:30, 08 Gru 2010    Temat postu:

- Panie, pojmani eldarzy nie powiedzieli zbyt wiele. W 4 z nich zgasło już życie. - powiedział wojownik w czerwonym pancerzu, z oznaczeniami III kompanii.
- Niedobrze. Zdawało mi się, że pękną prędzej. Widać nasze tortury to nic w porównaniu z tymi, których zaznali w swoim domu. Meldujcie co wiecie sierżancie. - rzekł spokojnym głosem Silas.
- Wiemy, że dowodzi nimi niejaki Archon Drakhar Flyth, wypowiadali się o nim z szacunkiem, podziwem i strachem. Ten chłystek, którego zabiłeś panie był jedynie marnym podwładnym. Swoją drogą zawsze jeden mniej w łańcuchu dowodzenia. - sierżant zaśmiał się - Nie udało nam się uzyskać informacji gdzie eldarzy mają swoją bazę. Myślę, że tego i tak się nie uda nam dowiedzieć, słyszałem, że tego sekretu mroczni eldarzy bronią do śmierci. Wiemy jeszcze, że jest to kabal Tańczącego Cienia. Xeno przylecieli tutaj w niewiadomym celu, mówią jedynie, że przylecieli tu aby siać ból, śmierć i strach ale przeczuwam, że jest coś jeszcze. To wszystko co wiemy.
- Dobrze bracie. Wysłać do pozostałej trójki kapitana kronikarza Diomedesa. Jest on świetny w łamaniu woli przeciwnika. Więźniowie mogą być z siebie dumni, przesłuchiwać ich będzie sam kapitan II kompanii... Odmaszerować sierżancie, za Imperatora!
- Za Imperatora! - sierżant Rivalus zasalutował, skinął głową po czym udał się do komnat Diomedesa.
- Mroczni Eldarzy, renegaci, najemnicy, wilki, pupilki Calgara, ciekawe kogo jeszcze tu spotkamy? - rekluzjarcha rzekł do siebie po czym wrócił do studiowania mapy oraz planowania ataku na klasztor przy mieście Vea.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mendel
Administrator


Dołączył: 19 Sie 2009
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Eskrador

PostWysłany: Pon 15:10, 20 Gru 2010    Temat postu:

Stary Smok leżał na platformie medycznej otoczony aptekarzami i serwitorami. Z licznych szczelin potrzaskanego pancerza sączyła się krew. Mimo to Bael był spokojny. Analizował sytuację.
- Status - warknął.
Brat Lugal, dowódca terminatorów ściągnął z głowy pokryty szramami hełm.
- Straciliśmy drużynę Locust, Persecutor'a, Tiamat jest uszkodzony. Brat Morian nie żyje. Zginął odpalając ładunki.
- Zdaje się, że znowu uratowałem ci dupę braciszku - wtrącił cichy, niemiłosiernie wesoły głos. - Gdyby nie ja, szaleńcy Silasa rozsmarowaliby cię po trawie.
- Zamknij się Iz...
- No nie powiesz mi chyba, że nie ucieszyłeś się widząc nasze Thunderhawk'i?
- Jak cholera - odpowiedział kapitan z trudem schodząc z platformy.
Niestety kronikarz miał rację. Gniew Imperatora spadł na nich zupełnie niespodziewanie. Co ciekawe, sam Silas wydawał się być zaskoczony widokiem Szponów Hydry. Walka była ciężka i gwałtowna. Nagłe pojawienie się Thunderhawk'ów uratowało sytuację. Osłaniane przez ciężką broń Szpony zdołały się ewakuować z zagrożonego terenu w czasie gdy brat Morian przebił się do detonatorów. Wybuch zmiótł z powierzchni ziemi cały budynek powodując dodatkowe zamieszanie.
- Co teraz bracie? - spytał Izaack. Bael popatrzył na ekran wyświetlający obrazy Ultramarines mordujących cywilów.
- Zasialiśmy wiatr. Czekamy na burzę...


Ostatnio zmieniony przez mendel dnia Pon 15:11, 20 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
boo68



Dołączył: 19 Sie 2009
Posty: 362
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 9:35, 21 Gru 2010    Temat postu:

- Mistrzu, Silas powrócił i pragnie się z nami połączyć. - rzekł marine w złotym pancerzu.
- Połącz go. - odrzekł Lord Victor, mistrz zakonu.
Po tych słowach brat Arturius wydał przez radio kilka poleceń i prawie że natychmiast wysunął się ekran, na którym za chwilę pojawił się Silas.
- Witaj mistrzu, mam złe wieści.
- Słucham Lwie.
- Natrafiliśmy na Szpony Hydry. W klasztorze mieli jedną ze swych baz, najprawdopodobniej nie odnaleźli wejścia do podziemnego kompleksu. Bronili go zaciekle, mieli nawet Land Raidera. Wróg został zdziesiątkowany. Pojawił się nawet sam Stary Smok, własnoręcznie wymierzyłem mu karę i spotkał go gniew mój i mojej Kompanii Śmierci. Szpony zakłócały nasz sygnał co znacznie spowolniło moje przybycie na pole bitwy, gdyby nie to pewnie zdobylibyśmy klasztor.
- Jak to? Wróg zdziesiątkowany, Smok pokonany a klasztor niezdobyty? Wytłumacz mi to.
- Wróg podłożył ładunki wybuchowe pod budynek. Gdy nadleciały ich thunderhawki natychmiast rozpoczęli ewakuację. Zabrali rannych braci, Land Raidera oraz samego Smoka. Potem jeden z heretyków wbiegł do budynku i wysadził się razem z nim. Nasze straty są praktycznie zerowe, poległo 2 braci i kilku rannych.
- Pocieszenie jest jedno. Smok poznał naszą siłę a sam nie dowiedział się co ukrywał klasztor. Dobrze Silasie, nie martw się. Mogło być dużo gorzej. Odmaszerować Lwie. Za Imperatora!
- Za Imperatora mistrzu!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Relax



Dołączył: 20 Sie 2009
Posty: 364
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Pabianice

PostWysłany: Wto 10:29, 21 Gru 2010    Temat postu:

Mezar siedział w skupieniu bez pancerza w sali medytacyjnej. Jego mózg, sprzężony z olbrzymich rozmiarów kapturem psychicznym o wyglądzie tronu, wypełniały obrazy. Poprzez skłębione fale warpu pokonywał czas i przestrzeń aby zobaczyć. Aby wiedzieć.

Na polanie w niewielkim budynku toczą się gorączkowe przygotowania. Grupa serwitorów pod okiem zbrojmistrza krząta się gorączkowo wokół potężnego działa o skomplikowanej konstrukcji. Nagle z otaczających lasów w huku silników wynurza się zmechanizowana kolumna Gwardii Imperialnej. Na pierwszy rzut oka mogą być to oddziały obrony planetarnej, jednak już po chwili widać że są to zdrajcy niosący śmierć i zniszczenie. Wojownicy Ultramaru przeciwstawiają się napaści. Dzięki poświeceniu dwóch braci pobłogosławionych pancerzem drednot powstrzymują pancerne kolumny wroga. Wokół polany niczym meteor krąży niebieska błyskawica - to Ephatus na swoim motorze wykrzykuje rozkazy i zadaje ciosy. Pod gradem kul i w huku wybuchów wysadza potężny czołg Leman Russ a potem sam jeden walczy z całym plutonem.
Wrogowie czują respekt wobec Astartes. Ich jednostki zostają zatrzymane i odrzucone od centralnego punktu walki. Działo jest już niemal gotowe i wtedy... przypadkowy strzał z laspistola oddany niemalże z granicy skutecznego ognia, już spoza budynku trafia w reaktor jonowy działa. W ułamku sekundy potężna energia zgromadzona w komorze akceleracyjnej wzbiera ponad dopuszczalne granice. Nadludzkim wysiłkiem brat zbrojmistrz odcina wszystkie kable zasilania i ratuje budynek przed wybuchem. Już po chwili niedobitki gwardzistów znikają w lasach, lecz działo jest cięzko uszkodzone i nie nadaje się do użytku. Bracia ścigają gwardzistów. Serwitorzy zbieraja się nad ciałem swego mentora.
Ephatus krwawiąc z wielu ran, na uszkodzonym motorze rusza za uciekającymi oddziałami.

Inny czas, inne miejsce. W kłębach dymu toczy sie walka - nie rzeź. Zdradzieccy marines z hydr w ściągniętych z poległych pancerzach bojowych Ultramarines mordują bezbronną ludność. Ich powykrzwiane nienawiścią twarze unurzane są we krwi.

Mezar wciąż medytuje. Krople potu spływają po jego twarzy. Umysłem szuka wśród ludu Maleo wszelkich śladów zdolności psychicznych. Każda jednostka mająca głębszy związek z immaterium jest otwarta dla jego potężnej jaźni. Dociera też do braci w szarych pancerzach wilków oraz kronikarzy Gniewu Imperatora, przebywających na planecie. W mózgach mieszkańców planety rodzi się wizja. Obrazy obu bitew oraz prawdziwe zamiary wroga w ułamku sekundy stają się jasne dla wszystkich. Zdrada i przebiegłośc wroga budzi gniew. Fala psychicznej energii przecina planetę.
Mezar pada nieprzytomy na podłogę sali medytacji...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bastionburgstadt.fora.pl Strona Główna -> Turnieje / Kampania na Maleo Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin